poniedziałek, 17 maja 2021
czwartek, 4 lutego 2021
środa, 16 grudnia 2020
środa, 9 grudnia 2020
niedziela, 8 listopada 2020
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
poniedziałek, 24 sierpnia 2020
wtorek, 4 sierpnia 2020
poniedziałek, 20 lipca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
wtorek, 18 czerwca 2013
Z okazji 90-lecia miasta możemy oglądać wystawy archiwalnych zdjęć pochodzących ze zbiorów Marcina Medyńskiego, który opowiedział nam o swojej kolekcjonerskiej pasji.
Wystawy są ruchome. Pierwsza z nich nosi tytuł „Wpisani w historię miasta”. Po raz pierwszy zaprezentowana została na skwerze Solidarności na zachodnim. Później ulokowano ją na Kamiennej. Przed Miejskim Centrum Kultury dołączyła do niej druga – „Skarżysko-Kamienna – widoki stare i… starsze”. Obecnie obie wystawy znajdują się na skwerze przed urzędem miasta.
Marcin Medyński, właściciel zdjęć i autor wystawy opowiedział nam o swojej kolekcji i jak doszło do tego, że stało się to pasją jego życia.
Jednocześnie, w jego imieniu, zwracamy się do wszystkich Państwa z prośbą. Jeśli posiadacie jakiekolwiek dokumenty związane z historią Skarżyska – zdjęcia, pocztówki, itp. – prosimy o możliwość udostępnienia ich Marcinowi Medyńskiemu, zapoznania się z nimi, zreprodukowania. Jeśli posiadacie Państwo takowe materiały, prosimy o kontakt z redakcją.
Proszę opowiedzieć o początkach swojej kolekcjonerskiej pasji. To tradycje rodzinne?
– Od zawsze byłem otoczony historią. Wyprawy na strychy, do piwnic i komórek rodzinnych domów, w których mieszkałem (jeden wybudował mój pradziad w 1907 r., drugi, kupiony przez moich dziadków macierzystych, powstał w latach 30. XX w.) – to były pierwsze miejsca, gdzie pozyskiwałem zapomniane starocie. Pozostały też bogate rodzinne albumy, szuflady z pamiątkami... I opowieści rodzinne, których zawsze chętnie słuchałem. Już jako przedszkolak wolałem „wagary” z moim Dziadkiem i opowieści, jak to było w czasach Jego młodości. Mój Tata zbierał znaczki i przynosił różne starocie, z których wyłoniła się później bogata kolekcja zabytkowych żelazek. Brałem z niego przykład, też zbierałem.
Początkiem mojej skarżyskiej kolekcji była kolorowana pocztówka z widokiem ogólnym Kamiennej, wydana w 1910 r. przez kieleckiego edytora Stanisława Saneckiego, na której są piękne stemple poczty dworcowej Skarżysko z tegoż roku. Dostałem ją na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku od Pani Krystyny Burskiej. To był impuls do pierwszych poszukiwań: czy wydano wówczas jakieś inne pocztówki? Jak wyglądała Kamienna? Od kiedy mieliśmy własną pocztę? Wprawdzie historią interesowałem się już od dawna (zwłaszcza historią mojej rodziny), ale te pytania skłoniły mnie do zainteresowania się dziejami miasta. Można patetycznie powiedzieć, że ta pocztówka nadała kierunek mojemu życiu.
Od ponad 20 lat zbieram wszelkie materialne ślady historii Skarżyska-Kamiennej i opracowuję je. Niewiele krócej tropię historię miasta w materiałach archiwalnych oraz pokazuję swe zbiory na wystawach, zaś od 6 lat dzielę się swą wiedzą w postaci publikacji historycznych.
Jak wygląda od kuchni kolekcjonowanie starych zdjęć? Gdzie ich szukać?
– Trzeba temu poświęcić bardzo wiele czasu. Wertowanie katalogów aukcyjnych, przeglądanie portali kolekcjonerskich i aukcyjnych, docieranie do antykwariatów i drobnych handlarzy, a także do innych zbieraczy, krążenie po jarmarkach staroci i spotkaniach kolekcjonerskich... Bardzo dużo cennych, niepowtarzalnych przedmiotów spoczywa w zbiorach domowych. Wiele z perełek mojej kolekcji dostałem od ludzi, dla których były to cenne pamiątki rodzinne. Widząc moją bezinteresowną miłość do takich pamiątek, wielką troskę i rzetelność, z jaką zajmuję się swą kolekcją, a także mając świadomość, że przedmioty te zostaną naukowo wykorzystane, a po mej śmierci, jako opracowana kolekcja, znajdą się w zbiorach Archiwum Państwowego w Kielcach – zdecydowali, że jestem godny, aby te pamiątki otrzymać. Tak trafił do mnie np. przebogaty zbiór fotografii i dokumentów inż. Stefana Mazurka (przedwojennego prezesa Klubu Wioślarskiego „Rejów”), który po śmierci jego syna Tadeusza spadkobiercy przekazali Panu Jerzemu Krauze, a on – mnie.
Jednak większość obiektów musiałem po prostu kupić. Najczęściej są to pojedyncze przedmioty, ale zdarzało mi się kupować większe zbiory, zespoły przedmiotów o jednolitej proweniencji, liczące nieraz po kilkadziesiąt przedmiotów (np. zbiór zdjęć Kamiennej z okresu I wojny światowej, wykonanych przez austriackiego oficera Miroslava Holomka, zbiór dokumentów Andrzeja Bałtruszajtisa, czy zbiór listów i fotografii pilota 300. Dywizjonu Bombowego Ziemi Mazowieckiej, sierż. Stanisława Napory ze Skarżyska, poległego w 1943 r.).
Wiele przedmiotów kupiłem w zagranicznych antykwariatach – tu niekiedy trzeba przeglądać znaczną część oferty, gdyż nieznajomość geografii i poprzekręcane nazwy są na porządku dziennym. Raz jeszcze podkreślam: fundament dobrej kolekcji to czas jej poświęcony – na wyszukiwanie i opracowanie. Pracy dla swojej pasji poświęcam więcej czasu, niż pełnoetatowej pracy zawodowej.
Ktoś sobie postanawia „Też będę zbierał stare zdjęcia”. Jakie rady dla świeżo upieczonego kolekcjonera?
Żartem powiem: niech porzuci tę myśl! Bo po co mi konkurencja...? A poważnie: to nie może być decyzja pochopna i nagła. Wymaga przygotowania, rzetelnej wiedzy. I to nie tylko o wybranym temacie zdjęciowej kolekcji, ale również o realiach epoki, której zdjęcia dotyczą. Można mieć wiele cennych obiektów, które będą zasługiwały jedynie na nazwę zbioru – ale zaszczytne miano kolekcji przysługuje tylko zbiorom wszechstronnie opracowanym pod względem historycznym. Opracowanie takie dotyczy zarówno historii przedstawionych na zdjęciach obiektów i osób, jak i samego zdjęcia (proweniencje, technika wykonania). Wymaga to zatem posiadania wiadomości o samej technice fotografii, a co także istotne – elementarnej wiedzy konserwatorskiej, dotyczącej przechowywania i tzw. konserwacji prewencyjnej zdjęć (albowiem nieumiejętne przechowywanie i niefachowe naprawy mogą wyrządzić wiele zła, a nawet całkowicie zniszczyć obiekt). Pomocna jest wymiana wiadomości z historykami i konserwatorami. I oczywiście trzeba zapewnić sobie możliwość wzbogacania zbiorów, do czego konieczne jest nawiązanie kontaktów z kolekcjonerami i sprzedawcami I to zarówno w kraju, jak i za granicą. A zatem nie da się zostać kolekcjonerem z dnia na dzień – kolekcjonerem człowiek się staje, długo na to pracując.
Które ze zdjęć z wystawy jest dla Pana szczególnie cenne?
Trudno wybrać to „naj”! Z bardzo wieloma obiektami z moich zbiorów jestem związany emocjonalnie. Ważna jest ta pierwsza pocztówka – bo pierwsza. Może to ona jest najważniejsza?
Ale na wystawie jest kilka fotografii dla mnie ważnych. Bardzo cenię widok Odlewni Żelaza i Emalierni „Kamienna – Jan Witwicki”, bo przedstawiony obiekt jest niemal symboliczny – Witwiccy byli dla Kamiennej tym, kim Mieszko I dla Polski (moim skromnym zdaniem, oczywiście). Bardzo cenne dla historyka jest zdjęcie zakładu wielkopiecowego w Rejowie – jeszcze w całości, być może wykonane tuż po jego zamknięciu. Wielkim sentymentem darzę zdjęcia Klubu Wioślarskiego „Rejów” – w większości wszak były własnością prezesa tego klubu, wspomnianego już Piotra Mazurka.
Prawdziwą ciekawostką jest też zdjęcie pomnika cesarza Karola I Habsburga, ufundowanego przez austriackich okupantów w 1917 r., wraz ze stanowiącą jego tło dzwonnicą skarżyskiej cerkwi – są to obiekty niemal całkowicie zapomniane. Pierwszy znam tylko z tego zdjęcia, drugi zaś z jeszcze jednego, wykonanego przez Miroslava Holomka, na którym pięknie widać całą dzwonnicę i cerkiew (mam je w swoich zbiorach, ale opublikuję dopiero w przygotowywanej przeze mnie książce o prawosławiu w Kamiennej). Ogromnym atutem zdjęć Holomka jest to, że niemal wszystkie zaopatrzył na odwrocie w szczegółowe opisy – wiemy zatem, kiedy je wykonał, kogo przedstawiają, a nawet skąd pochodzili i co robili przedstawieni na nich oficerowie! To czyni z nich niezwykły dokument, rzadko spotyka się tak dobrze opracowany zbiór.
Zdjęcie to nie tylko to, co ono przedstawia. Za każdym z nich stoi człowiek i jakaś historia jego wykonania. Które zdjęcie jest wyjątkowe pod tym względem?
Historie opisane przez Holomka na jego zdjęciach trudno przebić. Ale mam w swej skarżyskiej kolekcji kilka pocztówek i zdjęć z niezwykłą historią. Jeśli można, opowiem o trzech.
Pierwsza – to pocztówka z Kamiennej, która nie przedstawia Kamiennej. Wydrukowana w 1915 r., z dumnym opisem „Kamienna” na licu, była sprzedawana i wysyłana z naszego miasta. Widać na niej jednak... panoramę Radomia, sfotografowaną z wieży kościoła farnego! Pocztówki z tym widokiem (i prawidłowym opisem) wydawał przed wojną radomski księgarz Edward Suchański. Prawdopodobnie widok dużego miasta, zabudowanego po horyzont murowanymi, piętrowymi kamienicami, z wielkimi świątyniami (widać bowiem kościół mariacki i nową cerkiew), miał zaspokajać próżność stacjonujących w Kamiennej żołnierzy, którzy imponowali swym rodzinom i znajomym służbą w „metropolii”.
Drugą jest pocztówka przedstawiająca wysadzony most kolejowy na rzece Kamiennej, wydana w 1916 r. przez skarżyskiego księgarza Rachmila Pfeffera. Mam kilka jej egzemplarzy, lecz jeden jest szczególnie ciekawy ze względu na korespondencję: była to prawdopodobnie pierwsza pocztówka, wysłana przez Martę Bałtruszajtis (żonę Andrzeja, m.in. późniejszą dyrektorkę gimnazjum w Skarżysku-Kamiennej) po przyjeździe do naszego grodu, w której dzieli się wrażeniami z podróży i z miejsca, z którym związała całe swe dalsze życie.
Ostatni obiekt, o którym chciałbym wspomnieć, też łączy się z wydaną przez Pfeffera serią pocztówek. Jedna z nich przedstawia wypalony dworzec (jest to pocztówka popularna, stosunkowo często spotykana). Kilka lat temu napotkałem na aukcji internetowej ten właśnie widoczek, ale nie w kolorze szarym, lecz sepii. Kupiłem go tanio, gdyż „ograny” kadr nie wzbudził zainteresowania – ja jednak podejrzewałem rarytas. Nie zawiodłem się. Okazało się, że to oryginalna odbitka fotograficzna, zdjęcie, które zostało zreprodukowane i powielone na pocztówce! Wyraźnie widać drobne szczegóły, które wydawca wyretuszował, żeby pocztówka była „ładniejsza” niż rzeczywisty widok. Takie zdjęcia – „matki” dla pocztówek pojawiają się niezwykle rzadko, zazwyczaj ulegały zniszczeniu po wykonaniu pocztówkowych reprodukcji. Ta – szczęśliwie ocalała i zdobi dziś moją kolekcję.
Paweł Wełpa
Komentarze (2):
· odpowiedz
· zgłoś
· odpowiedz
· zgłoś