poniedziałek, 17 maja 2021
czwartek, 4 lutego 2021
środa, 16 grudnia 2020
środa, 9 grudnia 2020
niedziela, 8 listopada 2020
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
poniedziałek, 24 sierpnia 2020
wtorek, 4 sierpnia 2020
poniedziałek, 20 lipca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
niedziela, 26 lipca 2015
Szacuje się, że tych legendarnych polskich motocykli zostało tylko ok. 200 egzemplarzy. Około 20 z nich jest aktualnie w Skarżysku. Warto ich wypatrywać na mieście lub wybrać się na Rejów.
Właściciele tych majestatycznych motocykli w ramach „Rodzinnego rajdu Sokołów i przyjaciół” zwiedzają całą Polskę. Zwyczajem jest, że każdy z nich, zrzeszonych w grupie, zaprasza wszystkich w swoje rodzinne strony. Gospodarzem skarżyskiego zlotu jest Mariusz Burys, suchedniowianin, także właściciel Sokołów. Jego przyjaciele mieszkają na rejowskim ośrodku, a swoje piękne maszyny parkują na terenie muzeum.
Polska myśl techniczna – w służbie żołnierzom i do użytku cywilnego
Sokoły zaczęto wytwarzać w latach 30. ubiegłego wieku a produkcję kontynuowano jeszcze przez kilka lat po wojnie. Używane były głównie w polskiej armii. To dzięki ich niezawodności sukcesy odnosili między innymi żołnierze gen. Maczka. Na koszach montowano karabiny Rkm wz. 28. Wśród cywili również były popularne. Choć ich konstruktorzy szkolili się za granicą, jest to prawie w całości polska myśl techniczna. Właściciele Sokołów byli i są z tego faktu dumni. Najwięcej wyprodukowano modeli 600 i 1000. I je właśnie możemy podziwiać na Rejowie. Ale są tam też inne, np. brytyjski Triumph i niemiecki Zündapp
„Sokolarze” – elita motocyklistów
Już choćby z racji niewielkiej liczby pozostałych w użytku tych motocykli, ich właściciele mogą czuć się wyjątkowo. – Tak właśnie jest. Jesteśmy traktowani trochę elitarnie. Mówią o nas „sokolarze” lub „sokołowcy”. Sokół stał się motocyklem kultowym. O wyjątkowości tego motocykla niech świadczy to, że Sokół 1000 jako jedyny jest zapraszany na zloty amerykańskich Indianów i Harleyów – mówi Grzegorz Łowkiewicz, nasz przewodnik, oczywiście właściciel Sokoła.
Miłość wyssana z mlekiem matki – trudna miłość
Grzegorz Łowkiewcz nie potrafi precyzyjnie określić źródła swojej fascynacji Sokołami. – Tego nie da się określić, jakaś magia musiała w tym być. Musiałem ją wyssać z mlekiem matki. Czasem się człowiek zastanowi, czy dziesiątki tysięcy złotych wydane w rekonstrukcję to słuszny wydatek, ale to chwilowa słabość – zdradza.
Nie tylko nie jest tanio zrekonstruować Sokoła, przede wszystkim trudno. Ramy do dziś nikomu się nie udało. – Technologia jej wykonania jest nieodkryta, próby jej kopiowania nie za bardzo wychodzą – dodaje.
Aby Sokół był Sokołem, musi mieć oryginalną ramę, przednie zawieszenie i silnik. Inne części, jeśli nie ma oryginałów, pasjonaci wykonują sami, często biorąc z innych motocykli, a nawet… samochodów. – Mamy problem choćby z oponami. W przypadku Sokoła 1000 ratujemy się samochodowymi. Możemy takich użyć dzięki obecności kosza, wtedy pojazd jest stabilny – mówi Grzegorz Łowkiewicz.
Miłość do Sokoła jest trudna bo i rozmieszczenie jego podzespołów nie jest typowe – sprzęgło jest nożne, biegi ręczne, gaz w lewej ręce, a przyspieszenie zapłonu w prawej. Nawet z farbą nie jest łatwo. Oryginalny kolor malowania to zieleń z domieszką brązu, ale dopuszczalne są również barwy: czarna i czerwona.
Świętokrzyskie, jakie cudne
Właściciele Sokołów mają swoją bazą na Rejowie, ale przez cały tydzień, bo tyle będą u nas gościć, zwiedzą największe atrakcje naszego regionu. – Moim przyjaciołom pokażę m.in. Święty Krzyż, zamek Krzyżtopór, jaskinię „Raj”, Krajno – mówi Mariusz Burys. Jak deklarują inni „sokolarze”, samo Skarżysko też im się podoba, jest pogoda, jest piękne miejsce nad wodą.
Jeśli ktoś z Państwa chciałby z bliska rzucić okiem na Sokoły, można ich wypatrywać na naszych ulicach. Ale do tego trzeba mieć dobry słuch i… sokoli wzrok. Łatwiej chyba będzie je „ustrzelić” na terenie muzeum. Jak mówi Mariusz Burys, najłatwiej o to będzie mniej więcej w godzinach 18:00-20:00. Wtedy motocykliści wrócą już z wycieczek i zaparkują swoje maszyny w muzeum. Nie wykluczają parady po mieście, ale to jeszcze jest do ustalenia. Być może stanie się to w sobotę. Chcieliby odwiedzić wówczas Ostrą Bramę.
Jak tylko dowiemy się dokładnej daty i trasy parady, poinformujemy o tym. Tymczasem zapraszamy do muzeum. Grzegorz Łowkiewcz obiecuje, że zorganizowane grupy oprowadzi i opowie o motocyklach.
Paweł Wełpa
Dodaj komentarz: