poniedziałek, 17 maja 2021
czwartek, 4 lutego 2021
środa, 16 grudnia 2020
środa, 9 grudnia 2020
niedziela, 8 listopada 2020
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
poniedziałek, 24 sierpnia 2020
wtorek, 4 sierpnia 2020
poniedziałek, 20 lipca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
czwartek, 8 maja 2014
Autorka, zwana „drugą Joanną Chmielewską”, opowiadała w środę w bibliotece miejskiej, jak pisanie przewróciło jej życie do góry nogami i zdradziła, dlaczego na wakacjach, zamiast na plaży, leżała w worku na zwłoki.
Mało który pisarz może pochwalić się tak błyskawiczną karierą jak Olga Rudnicka. Jeszcze zanim zdała maturę, zaczęła pisać pierwszą powieść. Na wydanie swoich dzieł pisarze, czekają miesiącami, a nawet latami, a na decyzję o wydaniu jej debiutanckiej powieści Martwe Jezioro czekała… 2 dni. O tym i o w wielu innych, zarówno miłych, jak i mniej sympatycznych aspektach bycia osobą znaną, autorka opowiadała na przesympatycznym spotkaniu autorskim.
Z wykształcenia jest pedagogiem i pracuje w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej jako asystentka osób niepełnosprawnych. Czemu zatem pisze kryminały, thrillery i, generalnie, powieści mrożące krew w żyłach, choć niepozbawione dawki humoru? – Wszystko zaczęło się od moich mrocznych snów, gdy byłam nastolatką. Zaczęłam je spisywać. A sny wzięły się między innymi stąd, że zaczytywałam się w horrorach. A Martwe Jezioro miało być z początku opowiadaniem, a wyszła z tego książka – wyjaśniła.
Jak na dwudziestolatkę podziałała nagła popularność? Autorka przyznaje, ze nie było łatwo. – Zainteresowanie moją osobą mnie sparaliżowało, przewróciło moje życie do góry nogami. Przed pierwszym spotkanie autorskim dziwiłam się, czemu ludzie mnie zapraszają, czemu ktoś miałby przychodzić na spotkanie ze mną. Ale to fajne uczucie, gdy komuś się moja twórczość podoba – zdradziła. Wyznała również, że nie mogło obejść się bez przykrych momentów, głównie powodowanych ludzką zawiścią, szczególnie dotkliwą, gdy mieszka się w niewielkim mieście, jakim jest jej rodzinny 40-tysięczny Śrem.
Olga Rudnicka przyznała, że pisanie stało się jej „mega uzależnieniem” i jest jak narkotyk. – Pisanie to pasja i przyjemność, bez której nie mogłabym żyć. Zżywam się ze swoimi bohaterami, cieszę się razem z nimi, wściekam się na nich. Może dlatego moja mama mówi, że mam schizofrenię. Ostatnio usłyszałam, że normalna to ja nie jestem. Może coś w tym jest, skoro do Biedronki chodzę z gazem, a marzy mi się paralizator – wyznała pół żartem, pół serio.
Dlaczego pisze kryminały, lubi tematy ze zbrodnią w tle, porusza kwestię stalkingu, czyli nękania? – A co miałabym pisać? Romanse? Romantyczna to ja nie jestem. Kiedyś trenowałam kick-boxing i ju-jitsu i byłam jedyną kobieta na sali. Na wakacjach zamiast na plaży leżałam w worku na zwłoki, bo po sąsiedzku przebywali policjanci z kryminalistyki – wyznała ze śmiechem, wzbudzając śmiech także wśród uczestników.
Olga Rudnicka została nazwaną „drugą Joanną Chmielewską” – To miłe, ale uważam, że nie zasługuję na takie porównanie. Czuję presję z tego powodu, bo uważam, że wiele mnie jeszcze dzieli od pani Joanny – powiedziała. Autorka zdradziła też, że w jej następnej książce, która ukaże się 10 czerwca br. i będzie nosić tytuł Fartowny pech bohaterami będą, w przeciwieństwie do dotychczasowych powieści, mężczyźni.
Olga Rudnicka – popularna autorka powieści kryminalnych, z wykształcenia pedagog. Przez czytelników nazywana drugą Joanną Chmielewską. Na co dzień pracuje jako asystentka osób niepełnosprawnych w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Śremie. W 2008 r. zadebiutowała powieścią Martwe Jezioro, która została bardzo ciepło przyjęta przez czytelników. Na swoim blogu pisze o sobie, że jest obdarzona ironicznym spojrzeniem na realia współczesnego świata. Jej osobiste zainteresowania poza literaturą oscylują wokół koni i muzyki. Do tej pory ukazały się następujące książki autorki: Martwe Jezioro, Czy ten rudy kot to pies?, Zacisze 13, Zacisze 13. Powrót, Lilith, Natalii 5, Cichy wielbiciel, Drugi przekręt Natalii.
Paweł Wełpa
Dodaj komentarz: