poniedziałek, 17 maja 2021
czwartek, 4 lutego 2021
środa, 16 grudnia 2020
środa, 9 grudnia 2020
niedziela, 8 listopada 2020
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
poniedziałek, 24 sierpnia 2020
wtorek, 4 sierpnia 2020
poniedziałek, 20 lipca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
niedziela, 1 listopada 2015
Dlaczego Breslau, a nie Wrocław, kiedy przestanie pisać kryminały i czy mógłby osadzić akcję swojej powieści na przykład w Skarżysku – na te pytania mogliśmy uzyskać odpowiedzi na spotkaniu z autorem.
Marek Krajewski, autor kryminałów (oraz jednej książki z gatunku literatury faktu) oraz powieści historycznych (w przyszłości) spotkał się z czytelnikami w bibliotece publicznej. Mający za sobą karierę wykładowcy akademickiego, pisarz donośnym głosem przyciągnął natychmiast uwagę obecnych.
Breslau – prowokacja i chwyt marketingowy
Za swojego mistrza autor uznaje Raymonda Chandlera, amerykańskiego pisarza kryminałów, który stworzył postać Philipa Marlowe’a. – Chandler to mistrz. Ja też marzyłem, żeby napisać powieść osadzoną w przestrzeni miejskiej. Pierwszą – Śmierć w Breslau – wymyśliłem w wieku 26 lat – powiedział. Bohaterem tej i kilku kolejnych powieści jest Eberhard Mock, wrocławski policjant.
Dlaczego w tytułach swoich kilku pierwszych powieści użył niemieckiej nazwy Wrocławia – Breslau? – Niemiecka nazwa był po prostu prowokacją i chwytem marketingowym. Miała na celu wzbudzić ciekawość i zachęcić do sięgnięcia po książkę. A Wrocław to miasto ciekawe poprzez jego wielokulturowość. Jako dziecko na każdym kroku widziałem ślady obcej kultury – niemieckiej. Niemieckie były napisy na budynkach i ulicach. Wtedy pojawiła się u mnie fascynacja historią Wrocławia – powiedział.
Lwów – powrót do korzeni
Rodzina ze strony matki Marka Krajewskiego pochodzi spod Lwowa. – Jako dziecko słyszałem wiele opowieści o stronach rodzinnych, głównie z ust mojego wujka. Gdy pojechałem do Lwowa, przypomniały mi się one i postanowiłem umieścić akcję moich kolejnych książek właśnie w tym mieści – wyjawił autor. Głównym bohaterem „lwowskich” powieści jest polski komisarz policji Edward Popielski.
Zamykam świat makabryczny o 13:00
Marek Krajewski zapewnił, że pisanie książek nie pochłania go całkowicie. – Potrafię się odciąć od mojej pracy. Pracuję od 8:00 do 13:00. I o 13:00 właśnie zamykam świat makabryczny. Potem prowadzę normalne życie polskiego inteligenta. Rok dzielę na dwa półrocza. Pierwsze to pisanie, drugie to promocja, w tym spotkania z czytelnikami, takie ja to teraz – powiedział.
Tego miasta nie ma w moim emocjonalnym rankingu
Jak do tej pory trzy miasta miały niewątpliwą przyjemność stanowić scenerię książek Marka Krajewskiego: Wrocław, Lwów i Darłowo. Pisarz przyznał, że miał propozycje z dwóch innych, Gorzowa Wielkopolskiego i Gdańska. – Włodarze tych miast dostrzegli potencjał marketingowy moich powieści. Ale mówiłem „nie”, ponieważ tych miast nie ma w moim emocjonalnym rankingu – przyznał.
Kryminał, literatura faktu, a po „sześćdziesiątce”… powieści historyczne
W bibliografii Marka Krajewskiego dominuje kryminał, ale w tym roku autor, jak sam mówi, „wkroczył na poletko literatury faktu”. Chodzi o książkę „Umarli mają głos”, którą napisał wspólnie z Jerzym Kaweckim, patologiem. Autorzy starają się rozwikłać zagadki kryminalne z przeszłości.
Marek Krajewski, lat 49, przyznał, że zamierza pisać kryminały do 60. roku życia. Później planuje pisać powieści historyczne, głównie dziejące się w starożytnym Rzymie.
Spotkanie zakończyło się oczywiście podpisywaniem książek. Wśród obecnych nie zabrakło osób, które bibliografię pisarza znają na wylot. Wśród skarżyszczan-fanów Eberharda Mocka i innych bohaterów są zarówno osoby młode, jak i starsze. To znaczy, że kryminał jako gatunek ma się dobrze. I dobrze.
Paweł Wełpa
Dodaj komentarz: