poniedziałek, 17 maja 2021
czwartek, 4 lutego 2021
środa, 16 grudnia 2020
środa, 9 grudnia 2020
niedziela, 8 listopada 2020
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
poniedziałek, 24 sierpnia 2020
wtorek, 4 sierpnia 2020
poniedziałek, 20 lipca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
czwartek, 12 czerwca 2014
Zawodnik, który pochodzi z Szydłowca, opowiadał o swojej karierze uczniom skarżyskiej szkoły.
Dominik Furman przygodę z piłką nożną rozpoczynał w Szydłowiance, którą jednak opuścił dość szybko, bo w wieku 13 lat. Wypatrzyli go skauci Legii Warszawa i namówili do gry w stołecznym klubie. Obecnie gra we francuskiej Tuluzie. Piłkarz regularnie gra w kadrze młodzieżowej Polski, zaliczył również dwa występy w pierwszej reprezentacji.
I właśnie grę w barwach narodowych uznał za najważniejszy element kariery. – Gra z orzełkiem na piersi to największe wyróżnienie i ogromne przeżycie, któremu na początku towarzyszył też duży stres – powiedział piłkarz.
Kariera tego młodego piłkarza, urodzonego w 1992 r., rozwija się w iście błyskawicznym tempie. Gimnazjaliści pytali, co jest najważniejsze i co decyduje o takim sukcesie. – Talent się liczy, ale najważniejsza jest ciężka praca. Gdybym miał wybrać, co jest bardziej istotne to zdecydowanie to drugie. Ciężka praca zawsze przynosi efekty. A jeśli już się trenuje futbol to trzeba dawać z siebie wszystko i robić to na 100%. I nie wolno zrażać się krytyką – doradzał.
Pomimo sporych, jak na swój młody wiek, sukcesów, piłkarz stawia sobie ambitne cele. – Najbliższe zamiary to zakwalifikować się z reprezentacją młodzieżową do Mistrzostw Europy i przebić się na stałe do pierwszej kadry. I w przyszłości zagrać z reprezentacją na mundialu, może uda się już w Rosji w 2018 roku – powiedział.
Dominik Furman zdradził, że ma sześciu braci, więc jego mama nie tęskniła, gdy, mając 13 lat, opuszczał rodzinny dom w Szydłowcu i przenosił się do Warszawy. Kibiców Legii określił mianem „chyba najlepszych na świecie”, a to, co dzieje się na trybunach jej stadionu to „niebywała rzecz”. Zawodnik zdradził, że nie miał jakichś szczególnych idoli piłkarskich w dzieciństwie, ale bardzo lubił oglądać grę Realu Madryt, gdy występowali w nim m.in. Zinedine Zidane i Roberto Carlos. Jako faworyta rozpoczynającego się lada chwila mundialu w Brazylii uznał Hiszpanię.
Zanim piłkarz wyszedł na szkolne boisko, rozdał dziesiątki autografów, przy okazji pozując do pamiątkowych zdjęć. Na cztery wykonane karne tylko raz pokonał brakarza gimnazjalnej drużyny, w tym dwa razy strzelał w poprzeczkę.
Paweł Wełpa
Komentarze (2):
· odpowiedz
· zgłoś
· odpowiedz
· zgłoś